Podróż do Omanu
W podróż do Omanu wybrałam się w grudniu, kiedy to słońce w Polsce nie daje zbyt wiele ciepła.
Co jak co, ale jedno można o mnie powiedzieć ciepłolubna to ja jestem, dlatego Oman jest doskonałym miejscem aby rozkoszować się promieniami słońca w środku zimy.
Muszę się przyznać kupując bilet do Omanu początkiem roku, kompletnie nie wiedziałam czego mogę się tam spodziewać.
W przewodnikach nie ma zbyt wiele informacji, w internecie nie warto się sugerować wpisami osób, które Oman widziały ale z okna swojego hotelu.
Na pokładzie linii Enterair z Katowic do Omanu z międzylądowaniem w Larnace wylądowałam po prawie dziewięciogodzinnym godzinnym locie. Samolot miałam wrażenie był adekwatny do ceny. Ostatnia gorąca promocja znaleziona w internecie to 728 zł lot do Maskatu z Berlina. Drącym sercem wznosiłam się w górę na skrzydłach Boeing 737-800 ,
ja osoba, która najbardziej na świecie lubi latać i wzbijać się w przestworza. Czasem latam w mojej wyobraźni, ale tym razem rzeczywistość była linią Enterair. Okazało się, że na pokład wraz z innymi pasażerami zabrano także grupę 45 hurtowników z Polski, którzy wybierając swoje przysłowiowe punkty lecieli jak to twierdzili na darmową wycieczkę. Pytam się gdzie logika jaka darmowa, każdy z tych hurtowników słono za nią zapłacił, a już z pewnością zapłacili wszyscy przeciętni zjadacze chleba, którzy nabywają towary u tychże hurtowników czy też właścicieli skalpów wielobranżowych.
I pewnie nie wspominałabym o tym gdyby nie ich absolutnie dla mnie rażące zachowanie, począwszy od spożycia sporej ilości własnego alkoholu na pokładzie, skończywszy na zorganizowanej przy głośniku bluetooth pokładowej dyskotece.
Szef Szefów firm wielobranżowych nie usiedział zbyt długo na wyznaczonym miejscu.
Jego zadaniem było rozbawianie swoich podopiecznych a to smacznymi dowcipami a to wódeczką z zakąską skocznie przytupując w rytm pokładowej wielobranżowej dyskoteki. Moja tolerancja jest wysoka, rzadko mnie dziwią zachowania innych gdyby nie fakt, iż ten oto wielki Pan usadowił swoje obłędnie wielkie ciało na wysokości mojej głowy, zabawiając współpasażerów siedzących obok mnie.
Za każdym razem gdy ktoś próbował przejść obok niego ten wciskał swój wielki brzuch w moją głowę blokując mi systematycznie dopływ powietrza jednocześnie uniemożliwiając całkowite poruszanie się przyciskając mnie do samolotowego fotela, nie wspominając już, że jego wielkie spodnie wraz z całym wielkim pupskiem lądowało na wysokości mojego nosa. Pan próbując być nader dowcipny co jakiś czas pytał mnie dlaczego jestem taka zaczytana. Najgorsze jednak było przede mną, kiedy to ów pokładowy rozbawiacz obracał swój tyłek w moją stronę przepuszczając ciągle usiłujących się dostać do toalety pasażerów (nawiasem mówiąc zastanawiam się jak często przeciętny człowiek chodzi do toalety?) wciągając brzuch wypinał tyłek, który to lądował na moim policzku odcinając mnie od dopływu powietrza. Jego wielki “grand canyon” systematycznie wbijał mi się w nos deformując moją twarz kompletnie. Owy Pan kilkakrotnie zapytał mnie cóż też czytam interesującego?
Próbując nie nawiązywać kontaktu wzrokowego z tym Panem, zresztą i tak uniemożliwiał mi to jego brzuch grzecznie odpowiedziałam ” Czytam książkę Piotra Adamczyka nie tego aktora tylko znakomitego pisarza o nazwisku tegoż właśnie znanego aktora” Pan Szef skrupulatnie przeczytał tytuł książki “Pożądanie mieszka w szafie” pomyślał i wykrztusił “cóż to ?” “Znakomity wysublimowany erotyk ” dodałam i jakby zbieg okoliczności sprawił, że jego zacne duże spodnie właśnie znalazły się na mojej twarzy bo ktoś raczył przechodzić obok. Pan wielobranżeniowiec zaczerpnął powietrza czego nie mogłam powiedzieć o mnie i bez słowa komentarza udał się na spoczynek.
Czyżby słowo “erotyk” wprawił tego Pana w zakłopotanie a trzymanie swoich czterech liter na wysokości mojego nosa nie ? Dziwny jest ten świat.
Jedno już dziś mogę powiedzieć na pewno Piotr Adamczyk nie aktor tylko pisarz, uratował mi życie i będę mu za to dozgonnie wdzięczna. Jeżeli jeszcze nie czytaliście tej książki serdecznie polecam, omdlewałam z wrażenia czytając tak znakomicie napisaną książkę. Mogę nawet pożyczyć nie oddać, bo dzieło to będzie mi zawsze przypominało jak kruche jest życie, kto wie czy nie będę tej właśnie książki na szczęście jako talizman nosiła w torebce.
Ale wracając do podróży po wielogodzinnej podniebnej dyskotece późnym wieczorem wylądowałam w Omanie.
Ulokowana w hotelu Al Fanar u wybrzeży morza arabskiego zasnęłam szczęśliwa. Następnego ranka wiedziałam, że to będzie dobry czas i moja intuicja kompletnie mnie nie zawiodła.
Trochę historii Omańskiej kim jest Sułtan Qabus
Sułtanat Omanu to kraj leżący w Azji na Półwyspie Arabskim graniczy z Jemenem, Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Krajem obecnie rządzi Sułtan Kabus ibn-Said
Obecny Sułtan panuje od lat 70 tych po obaleniu za pomocą Iranu i Wielkiej Brytanii swojego Ojca Saida III ibn-Taimur. Omańczycy mawiają, że to bardzo dobrze, ponieważ poprzedni sułtan nie dbał o swoich poddanych, wszystkie pieniądze chował w królewskim skarbcu nie dzieląc się z poddanymi, legenda nawet głosi, iż w skarbcu pieniędzmi żywiły się szczury. Obecny Sułtan dużo w Omanie zmienił, wybudował szkoły, szpitale, dzieli się z poddanymi zarobionymi datkami pochodzącymi ze sprzedaży ropy i gazu, buduje drogi. Sułtan urodził się w roku 1940. Jest wykształcony Studiował w Wielkiej Brytanii Royal Military Academy Sandhurst. Rok rocznie jeździ po kraju zapytując swych poddanych o warunki bytu.
W Omanie nie ma demokracji lecz każdy poddany ma wszystko czego mu potrzeba.
Każdy mieszkaniec Salalah miejscowości na południu Omanu mija pewnie codziennie majestatycznie wznoszący się Pałac Sułtana.
Drugi znajduje się w Muscat tego akurat nie miałam okazji zobaczyć, ale z opowieści wiem, że jest równie majestatyczny jak ten w Salalah. Może kiedyś uda mi się stanąć u jego wrót, kto to wie. Ale wracając do Samego Sułtana jest on władcą absolutnym i czternastym z kolei władcą Sułtanatu Omanu z dynastii Al Bu Said. Jest szefem Sił Zbrojnych i jednocześnie Ministrem Obrony. Studiując w Wielkiej Brytanii oraz odbywając jeszcze w latach młodości wieloletnią podróż po świecie nabył dużego doświadczenia, które stara się do chwili obecnej wdrażać w kraju. Sułtan jest także najwyższym Sędzią, Prezesem Banku Centralnego, głównym imamem miejscowej wersji islamu oraz chyba człowiekiem “orkiestrą”.
Przez ponad 40 lat panowania Sułtan zmienił kraj z ruiny w dobrze, a w zasadzie znakomicie prosperujące Państwo z wieloma przywilejami socjalnymi. Tak zwana umowa społeczna podobnie jak w innych krajach Półwyspu Arabskiego, polega na hojnych dotacjach, ale w zamian za rezygnację z praw do swobód obywatelskich.
Kiedy w latach 70 tych obalił swojego Ojca kraj ten rozwinął się niemożliwie, ze starego arabskiego kraju stworzył potężną gospodarczo rozwiniętą krainę wiecznej szczęśliwości. Od tego czasu uznawany jest jako władca łagodny, i oddany czyniący dobro dla swojej prawie czteromilionowej publiczności Omańskiej, która kocha go absolutnie za wszystko. Jednak bajka ta nie ma dobrego zakończenia. Od zeszłego roku monarcha ciężko choruje na raka jelita grubego lecząc się w niemieckiej klinice onkologicznej. Co za tym idzie zmiany dla całego Państwa Omańskiego. W latach swojej młodości Sułtan miał tylko jedną żonę, krótko bo zaledwie trzy lata. Ten przystojny i bardzo urodziwy mężczyzna o niesamowitej wrażliwości na piękno i nienagannie wyuczonych dworskich manierach nie ma niestety pociągu do kobiet. Incydent małżeński ze swoją kuzynką Kamilą zakończył się szybciej niż się rozpoczął nie zostawiając po sobie potomka. Ale za to zacny Sułtan w swoim pałacu od wielu lat gości jego najbliższego doradcę, którego przywiózł ze swoich podróży z Wielkiej Brytanii. Plotki krążą, że do swojego pałacu zamiast haremu dobiera sobie najpiękniejszych chłopaków z kraju i zagranicy. Wprawdzie mało w nich jest synów miejscowej arystokracji, bo Ci bardzo boją się pokazywać owemu władcy swoich potomków. Nikt jednak o orientacji Sułtana nie rozmawia jest to tzw tajemnica poliszynela. Choć sam Sułtan podobno nigdy tego tematu nie porusza, to też podobno nigdy temu nie zaprzeczył. Cała “załoga sułtańska” jak i sam Sułtan na tyle dyskretnie do sprawy podchodzą, że nigdy nie rzuciło to chociaż cienia na jego jakże do tej pory nie zachwianą reputację.
I pewnie nadal wszystko było by ok pod warunkiem, że nie zostawiając potomka brak jest ciągłości dynastii, po drugie gdyby jednak jego trzymana w tajemnicy orientacja się wydała bardzo pogorszyłaby wzorce społeczne kraju Omańskiego. Przypominam, że w kraju w którym panuje szariat homoseksualizm karany jest karą więzienia do 3 lat bez względu na płeć.
Bajka ta jednak pisze swoje scenariusze i ciągle trwa nie jest jasne co stanie się z prawie osieroconym Sułtanatem Omanu po śmierci Sułtana.
Procedura wyboru następcy tronu jak podaje lokalny przewodnik Omański wygląda następująco:
Po śmierci sułtana , starszyzna z rodu Al Bu Said ma trzy dni na wyłonienie spośród siebie jego następny. Oby się jednak dogadali na ich jak ja to mówię małym wewnętrznym “konklawe”. Jeżeli jednak w tym czasie nie dojdą do porozumienia, wtedy komisja składająca się ze starszyzny otwiera ściśle tajną kopertę ulokowaną w Pałacu w Muskat oraz Salalah w której to zapisane są nazwiska kolejnego następcy tronu. Gdyby jednak udało się wybrać owego kolejnego rządzącego koperta zostaje spalona bez jej ówczesnego otworzenia. Trzeba jednak jeszcze nadmienić, że Sułtan obecnie panujący był jedynakiem i braci nie posiada. Jakie zakończenie bajki o pięknym Sułtanie Qabus dopisze scenariusz życia zobaczymy w najbliższych latach, oby nie miesiącach. Podobno Sułtan miał bardzo zaprzyjaźnionego stryja Tariga bin Taimura, który to skutecznie dochował się trzech synów ale czy oni godni są objęcia władzy jak mówią lokalni jest to niemożliwe.
Każdemu Omańczykowi przysługuje prawo do 600 m2 ziemi. Omańczycy raczej nie pracują, żyją z udziałów w firmach omańskich jak i interesów robionych na sprzedaży ropy. Ciekawostką jest to, iż chcąc założyć firmę w Omanie trzeba albo być narodowości Omańskiej lub posiadać w spółce osobę posiadającą obywatelstwo omańskie. Omańczyk musi więc posiadać min 50 % w spółce. Omańczycy żyją także z udziałów w firmach obcokrajowców. A co do emigrantów. Owszem są ale tylko tacy którzy jeszcze przed przekroczeniem granicy z Omanem posiadają kontrakt i umowę o pracę. W Omanie nie ma nielegalnych emigrantów dlatego też kraj ten jest uważany za jeden z najbezpieczniejszych na świecie. Prawda jest taka, że Omańczycy posiadają tyle pieniędzy, że za bardzo nie mają powodów do awantur a obcokrajowcy gdyby tylko spróbowali natychmiast wydalani są z kraju. Kolejną ciekawostką jest także to, że więżenia są tam prawie puste.
Sułtanat Omanu oparty jest na prawie szariatu, kraj jest w 80 % zamieszkały przez muzułmanów. Nam jako turystom pozostaje jedynie uszanować to i dostosować się obowiązującego prawa.
W tym kraju nie kupi się alkoholu, można czasem alkohol pić w hotelu ale tylko w wyznaczonych miejscach i o określonej godzinie. Trzeba pamiętać, że jeżeli będziemy pod wpływem alkoholu w miejscu publicznym, a to nie spodoba się jakiemuś Omańczykowi ma prawo zadzwonić na policje i my wtedy lądujemy w więzieniu. Tam prawo jest bardzo przestrzegane więc ja Was też przestrzegam. Jedziecie nie pijcie 🙂
Coraz cięższe chmury zbierają się jednak nad gospodarką Omanu. Ropy wystarczy może na 10 – 15 lat. Nadmieniam także, iż krajobraz w Omanie jest pustynny i raczej księżycowy. Oprócz daktyli, kadzidłowca i małych bananów Oman nie eksportuje niczego. Nie uprawia się tam nic, rolnictwa brak, a światowy spadek ropy jest bardzo odczuwalny i jest wynikiem ciągle wzrastającego deficytu w Państwie Omańskim. Młodzi Omańczycy martwią się o możliwość zatrudnienia, a Państwo czeka zaciskanie pasa. W dużym stopniu kraj otwiera się na turystów. Powstaje coraz więcej hoteli zatrudniających wykwalifikowanych pracowników z Państw zaprzyjaźnionych takich jak Egipt, Kenia, Indie. Turystyka bowiem pozwoli choć w małej mierze zasilić budżet państwa.
Odkrywając Oman
Dzień po przylocie spędziłam w hotelu rozpoznając zwyczaje, warunki i szukając ścieżek w których warto się zatracić aby poznać ten fascynujący kraj. Tego też dnia okryłam, że hotel posiada rowery, a i tu Was zaskoczę, rowery w Omanie to nie byle jaka jakość. Kto z Was miał okazję dosiąść markowego porsche, hummera czy ferrari, no więc właśnie. Kiedy jechałam wokół mariny na czerwonym ferrari czułam powiew morskiej bryzy, miłość do podróży i poczucie, że wiatr opowiada mi kolejną wspaniałą historię na mapie życia.
Postanowiliśmy wraz z grupą moich współtowarzyszy poszukać trochę omańskiej przyrody. Trafiliśmy w upalny poranek do czarującego miejsca, gdzie ptaki z dala od ludzi, odpoczywają i mają tam swoje cudownie wymarzone miejsce. Widok dostojnych kormoranów, czapli i pewnie innych gatunków ptactwa, którego nazw nie jestem w stanie rozpoznać połaskotał czule moje podróżnicze serducho,
Zastanawiałam się też dlaczego czaple spoglądają na świat koron drzew? Przed kim chowają się na drzewach, a może czego wypatrują, na to pytanie nie znam odpowiedzi niestety.
Podróżować po Omanie można w różny sposób, rowerem 🙂 to już wiecie, taksówką ( trochę drogo ) można też wynająć samochód, wypożyczenie samochodu w zależności od rodzaju to koszt 42 riale na dzień czyli około 420 zł. Mówimy tutaj o samochodzie terenowym, bo taki jest najlepszy do omańskich podróży. W hotelowych wypożyczalniach warto zaopatrzyć się w mapę, gdzie z pewnością, jak tylko o to poprosimy pracownik zaznaczy nam miejsca, które warto zobaczyć.
Warto także zaznaczyć, że w Omanie z komunikacją miejską jest problem. Ponieważ to bogaty kraj każdy Omańczyk posiada samochód raczej SUV marki ponad przeciętnej dla Europejczyka. Toyota, Nissan, Land Rover, Mercedes, BMW i klasę coraz to wyżej.
Kierowcami w tym kraju mogą być tylko Omańczycy. Obcokrajowcy zamieszkujący na stałe nie mają pozwolenia na prowadzenie samochodu. Nie dotyczy to turystów.
Ponieważ z transportem publicznym jest problem ja zdecydowałam się na samochód.
Kolejny poranek był bardzo wietrzny, miałam wrażenie, że nadchodzi paskowa burza. Hotelowe leżaki zasypane piaskiem, pod wpływem silnego wiatru palmy kłaniały się gościom hotelowym jakby chciały przywitać ich z należytą starannością. Tego dnia zaplanowałam wyjazd w góry Dhofar, przejazd do zielonej doliny Wadi Darbat, aby pospacerować nad rzeką z wielbłądami oraz zobaczyć największych leje krasowe o nazwie Tawi Attair oraz stanąć na skraju urwiska Taqah Plateau
Wiatr ogromnie dawał się we znaki, porwana czapka na skraju pięknego widoku na malownicze miasteczko Taga sprawiło, że starannie układana fryzura dzisiejszego poranka kompletnie wymknęła się z kontroli. Ale co tam widoki rekompensują wszystko. Po drodze rozbawia nas kompletnie wypuszczone w samopas stado wielbłądów. Dopiero później okazuje się, że jest to sytuacja nagminna. I nawet znaki ostrzegawcze pokazują nam, że wielbłąd ma tu na drodze pierwszeństwo.
Skoro już jesteśmy przy wielbłądach to może trochę o nich opowiem.
Wielbłądy W Omanie to oczywistość do której każdy Omańczyk się przyzwyczaił. Nie ma tutaj bezpańskich psów, ale są policzone wielbłądy.
Tradycja hodowli wywodzi się z czasów beduinów, kiedy to wielbłądy służyły do przepraw przez pustynie. Były oznaką zamożności. Obecnie każdy wielbłąd w Omanie pomimo tego, że jest na wolności jest czyjś. Hodowane są raczej z zamiłowania do tradycji, rzadko jada się mięso z wielbłąda, tylko na specjalne okazje np wesele.
Wypasane są przez pasterzy zatrudnionych do tego celu emigrantów. Są przez lata oswajane i można bez problemu do nich w miarę bezpiecznie podejść.
Moja przygoda z tym cudownym zwierzęciem zaczęła się w dolinie Wadi Darbat pięknym rezerwacie przyrody, gdzie wielbłądy są wszechobecne. Wolność to słowo, które tam nabiera innego znaczenia. Ta piękna kraina często pokazywana jest na pocztówkach z Omanu i reklamuje region zwany Zufar. Jest to absolutnie miejsce, które trzeba zobaczyć będąc w podróży po Omanie.
Latem kiedy tylko odrobina deszczu spływa na tą niezwykłą krainę to przemienia się ona w zielony gaj. Jakbyśmy się przenieśli w inną rzeczywistość. Pustynny krajobraz Omanu zmienia się w tym uroczym miejscu w zielony przylądek dla zwierząt. Tylko ich obecność ciągle przypomina, że jesteśmy na Półwyspie Arabskim. Podobno latem na dnie wąwozu po ulewnych deszczach pozostają wodne oczka wyglądające jak kraina wielkich jezior a spływająca z klifów woda tworzy oszałamiające wodospady. Roślinność jest gęsta i bujna a to sprawia, że krainę szczęśliwości wielbłądów należy odwiedzić obowiązkowo.
Po krótkim odpoczynku i zjedzeniu arabskiego posiłku wybrałam się na spacer po tym uroczym miejscu.
Dzieci bawiły się w pobliżu rzeki. Jakaś rodzina serwowała sobie grillowe dania.
Ale serce moje zostało całkiem innym miejscu.
Coś mistycznego pociągnęło mnie w głąb zagajnika gdzie leniwie odpoczywało stado wielbłądów.
W moim kierunku jak na zawołanie ruszyła piękna wielbłądzica, dla mnie to wielkie zaskoczenie, bo ja jestem przyzwyczajona do krów może koni czasem baranów i kur, ale wielbłądów raczej nie spotykam zbyt często, a już z pewnością takich które spiesznym krokiem idą w moim kierunku.
Ten zacny zwierz zatrzymał się zaraz obok mojej głowy. Delikatnie wyciągnęłam rękę z wielkim sceptycznym podejściem, a ta jak się przytuliła. Całym wielkim ciężarem swojej głowy przytuliła się do mnie. Podnosząc głowę zauważyłam jej olbrzymie jak pięciozłotówki łzy, które spływały po jej pysku opadając na moich stopach tworząc przypominające latem w tym miejscu wodospady.
Tuliłyśmy się więc wzajemnie, ja nie wiedząc dlaczego ona płacze a ona pewnie czuła jak serce mi płacze razem z nią. Tylko, ze do dnia dzisiejszego nie wiem co takiego smutnego sprawiło, że jej serce było tak bardzo cierpiące. A może wielbłądy tak płaczą bez powodu ? Tak sobie to tłumaczę i nie chcę innej wersji wydarzeń bo wrócę i przywiozę tę piękność do Polski.
Kiedy już obie trochę się wypłakałyśmy i poprzytulałyśmy to uwiecznić tą przyjaźń trzeba było na selfie. Elekty tego oceńcie sami. Najzabawniejsze było to, że w chwili kiedy tylko mój telefon umieszczony była wysokości naszych obliczy ta nieruchomiała i podążała głową za obiektywem. Kiedy odkładałam telefon następowało przytulanie i tak bez końca.
Rozczula mnie nadal ta historia. I ciągle mi serce podpowiada, że ta piękna wielbłądzica po prostu
pokochała mnie od pierwszego wejrzenia, a przecież miłość wymaga odrobimy czasu, a my mieliśmy tylko chwile.
Kolejnym punktem na mojej mapie był Tawi Attair leje krasowe
Otaczają mnie niesamowite widoki. Olbrzymie formacje skalne, skały aż po niebo i ukształtowanie terenu, stwarzają niepowtarzalny i baśniowy klimat. Latem podobno skały wydobywają z głębi wodospady tworząc widoki, które nie jednemu zapieją dech w piersiach. Pozostaje mi tylko moja jakże bujna wyobraźnia.
Każdy kolejny przystanek tworzy inny klimat i pokazuje inne uroki tego fantastycznego kraju. Różnorodność od skał po góry, urwiska skalne wszystko to mogłoby być odrębną historią która przenosi mnie w inną bajkę krainy wiecznej szczęśliwości.
Kolejny punkt na mapie podróży to Taga, położona nad urwiskiem pod nazwą Taqah Plateau.
Dopełniła to zjawiskowość tego kraju, pokazuje różnorodność i wprowadza nas w nieziemski klimat.
Patrząc na to miejsce miałam wrażenie, że czas chwilowo zatrzymał się dla mnie i tylko krystalicznie czyste fale uderzające o brzeg potęgują poczucie spełnionego dnia.
Zmęczona wiatrem i upałem dotarłam do hotelu w Salalah. Długo nie mogłam zasnąć i już sama nie wiem czy z nadmiaru wrażeń, emocji czy zmęczenia.
Wiem jednak, że różnorodność tego kraju nie można opisać jednym wpisem. Dlatego w następną podróż przeniosę Was do samego serca Salalah, opowiem o życiu Omańczyka od narodzin po śmierć, przeniosę w świat Omańskich kobiet, opowiem jak zawrzeć związek małżeński, co to jest drzewo kadzidłowe, jak wygląda kwiat pustyni i w końcu odpoczniecie ze mną spędzając uroczy czas w domku na plaży.