Południe Włoch urzekło mnie całkowicie. Każdy dzień spędzony podczas mojej podróży do Włoch różnił się od siebie kompletnie. Bari zwane małym Paryżem, Alberobello stało się dla mnie krainą baśni a Matera pozwoliła cofnąć mnie w czasie o 2000 lat.

Ostatni dzień podczas mojej kolejnej podróży do Włoch równie mnie zauroczył.

Poprzednie dni były bardzo intensywne. Rozpoczynały się wcześnie rano i kończyły późnym wieczorem. Tym razem chciałam, żeby ostatni włoski dzień był relaksujący, trochę mniej chodzony a bardziej odpoczywający.

Myślałam, że wybierając się do Polignano a Mare będzie więcej luzu, nic bardziej mylnego mniej chodzenia oznacza więcej emocji. Ale o tym za chwilę.

Podczas podróży do Alberobello poznałam wspaniałe małżeństwo Małgosię i Pawła. Ona urzekła mnie delikatnością i znakomitym obyciem z językiem włoskim a On dbałością o Małgosię poczuciem humoru i znakomitą zdolnością czytania mapy, z czym jak wiecie z poprzednich postów miałam ogromny problem. Oczywiście zdarza się, że podróżuje sama ale najbardziej na świecie uwielbiam podróże z moją przyjaciółką Joanką. Tak też było tym razem. Joanka jest moją bratnią duszą i aniołem bez skrzydeł, który zawsze czuwa przy mnie kiedy jej potrzebuję. Podróżowanie z przyjaciółmi uważam za jedną z piękniejszych chwil w życiu, ponieważ pozwala nam na spędzanie czasu, przeżywanie chwil i emocji z osobami, które są blisko naszego serca i przez to właśnie każda chwila w podróży staje się wyjątkowa. Dlatego też uważam za oczywiste, że o przyjaźń należy dbać jak o swoje serce.

W podróż do Polignano a Mare wybraliśmy się wspólnie i to był cudowny czas.

Pociąg z Bari do Polignano a Mare jedzie zaledwie niecałe 20 minut z głównej stacji kolejowej.

Bilety można zakupić w automacie lub kasie biletowej i skasować na peronie, cena 2,5 eur w jedną stronę.

W sobotę rano razem z nami na dworcu głównym w Bari stawiły się tłumy ludzi podróżujących w różne kierunki Włoch co sprawiło, że z ledwością kupiliśmy bilet i zdążyliśmy na pociąg. Kolejka do kas biletowych i automatów była bardzo długa. Dzięki uprzejmości kilku osób stojących przed nami po bilet zdążyliśmy w ostatniej sekundzie. Na peron wbiegaliśmy w chwili kiedy obsługa odgwizdywać odjazd.

Wysiadając na docelowej stacji przy wyjściu na miasto można zauważyć ogromną mapę miasta, nie trudno też zorientować się gdzie pójść ponieważ wiele osób udaje się w tym dniu na rozsławioną tam osadzoną przy klifie plażę.

Miasteczko jest na tyle małe, że dotarcie do zabytkowej części miasta nie stanowi najmniejszego problemu, lecz my po drodze szukamy jeszcze informacji turystycznej, żeby odebrać mapę jakiś przewodnik i może dowiedzieć się gdzie warto dziś zajrzeć i co zobaczyć.

Okazało się, że termin wyjazdu trafiony był w punkt, właśnie w tym czasie odbywały się zawody RedBull Cliff Diving jedna z najbardziej spektakularnych dyscyplin sportowych na świecie. Zresztą zawody firmowane przez RedBull zawsze podnoszą wysoko poprzeczkę. Radość bycia w tym miejscu i w tym czasie była dla mnie ogromna, sama nie wiem czy bardziej cieszyłam się z pobytu w tym cudownym miasteczku czy z możliwości uczestnictwa w tak spektakularnych zawodach.

Zawody miały odbyć się o 14.00 dlatego wiedząc, że mamy dużo czasu zdecydowaliśmy się zobaczyć miasteczko.

Miasto Polignano a Mare to typowa Włoska zabudowa, wąskie uliczki, balkony ustrojone kwiatami, powojami i bluszczami. Ten klimat sprawia, że oczy odpoczywają od patrzenia. Warto podążać przed siebie bez celu nawet jeżeli się zgubisz to z pewnością trafisz na miejsca, które zachwycą Cię swoim urokiem.

Dostrzegam tajemniczy napis na schodach później dowiaduję się że, to dzieło poety Rabindranatha Tagorego. La farfalla non conta gli anni ma gli istanti: per questo il suo breve tempo le basta, który pochodzi ze zbioru „Zapiski” i w polskim tłumaczeniu brzmi: Gdy się jest motylem, Nie liczy się lat, Liczy się chwile, I zawsze ma się czas.

Zastanawiam się chwilę nad cytatem, tym bardziej cieszę się, że to właśnie miejsce wybrałam na ostatni dzień pobytu na południu Włoch. Ciągle się gdzieś spieszymy ciągle czegoś szukamy, marnujemy czas na gonitwę a tymczasem trzeba cieszyć się chwilą przysiąść odpocząć, odnaleźć sens życia. Czasem wiele tracimy będąc ciągle w pędzie życia. Może warto rozejrzeć się dookoła wziąć głęboki oddech i jak motyl złapać chwile. Często wydaje się, że coś musimy a naprawdę wszystko możemy ale nic nie musimy.

Najważniejsze to nie tracić minuty i z pięknych chwil poskładać życie.

Przechadzając się wzdłuż klifu można natrafić na różne punkty widokowe a z nich popatrzeć na takie widoki.

Spacerując wzdłuż wybrzeża wyobrażam sobie jak pięknie byłoby budzić się porankiem właśnie z takim widokiem. Tarasy zawieszone na klifie robią ogromne wrażenie. Białe skały i niebieskie fale Morza Adriatyckiego, czego można chcieć więcej.

W klifach wydrążone są jaskinie. Częstym widokiem są wpływające tam motorówki.

Najsłynniejszą zatokę podziwiamy ze starego mostu Lama Monachile. jak się dowiedzieliśmy most jest pozostałością Via Traiana wybudowanej przez cesarza Trajana w latach około 108-110 n.e.

Mając jeszcze chwilę czasu do rozpoczynających się zawodów zwiedzamy maleńką starówkę wraz z kościołem Chiesa Matrice Dell Assunta. Śluby towarzyszą nam od początku naszej wizyty we Włoszech oczywiście tak też i było tym razem.

Znajdujemy przytulną restaurację z widokiem na piękną zatokę wraz z klifem na którym za chwilę odbędą się zawody.

W restauracji nie ma tłoku więc lokujemy się w dogodnym miejscu aby tutaj właśnie podziwiać jedne z najbardziej spektakularnych zawodów sportowych.

Zajadając się włoskimi owocami morza, lasagne oraz pysznymi smakami tamtejszych deserów czekamy na rozpoczęcie zawodów, trochę się niecierpliwiąc bo czas ucieka nieubłaganie a dziś właśnie o 21.00 odlatuje nasz samolot do Polski.

Zawody okazały się strzałem w dziesiątkę tłumy ludzi podziwiało akrobację zawodników. Wygimnastykowani skoczkowie spektakularnie rzucali się w wodę wzbudzając tłum w ogromne okrzyki i jeszcze większe brawa.

Kobieca trampolina zawieszona była na wysokości 24 m mężczyźni natomiast demonstrowali swoje umiejętności z wysokości 27 m.

U mnie zawody wywołały dreszcz emocji, sama myśl wykonania skoku z takiej wysokości powodowała skurcze w brzuchu. Precyzja z jaką skoczkowe oddawali skok majestatycznie wpadając do wody wibrujące przy tym wokół własnego ciała wywoływała we mnie podziw i szacunek.

Polignano a Mare to miejsce obowiązkowe na liście osób podróżujących na południe Włoch.

Ja opuszczam Włochy z głową wypełnioną widokami, smakami morską bryzą ale przede wszystkim z przesłaniem

Gdy się jest motylem, Nie liczy się lat, Liczy się chwile, I zawsze ma się czas

Do Włoch jeszcze wrócę i to całkiem niedługo.

La dolce vita…

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *