Zawsze marzyłam zobaczyć małą wysepkę na morzu Tyrreńskim. Podróżując do Neapolu koniecznie trzeba zwiedzić tą jakże urokliwą i słoneczną wyspę.

Wyspa ta nie jest pochodzenia wulkanicznego jak choćby leżące w pobliżu Ischia i Procida.

A ciekawostką jest to, że odłączyła się ona od Półwyspu Sorrento.

Podobno zaliczana jest do jednej z 10 najpiękniejszych wysp Świata. Potwierdzam jest piękna, słoneczna, a surowe wapienne skały i intensywnie błękitna woda dodają uroku zauważyć to można jak tylko dopływa się do wyspy.

Żeby znaleźć się w tym miejscu wczesnym porankiem wraz z Joanką wyruszyliśmy na Molo Belvedero w Neapolu skąd odpływają promy różnych Neapolitańskich firm przewozowych.

Listopadowy poranek był rześki, ale słońce nie dawało tego dnia za wygraną i postanowiło zagościć na niebie już na stałe. Kupiłyśmy bilet w informacji turystycznej obok molo ( można też dokonać zakupu w kasach biletowych przy wejściu na platformy) i oczekiwaliśmy wraz z grupką turystów i lokalnych przedsiębiorców na wodolot linii SNAV.

Cena biletu to 20,50 eur w jedną stronę. Przyznam, że tanio nie jest choć wiem i potwierdzam warto wydać dodatkowe eur żeby zobaczyć tą pełną uroku i słońca wyspę.

Po wejściu na pokład wodolotu, tu muszę nadmienić, iż płynęłam już promami, katamaranem, łodziami nawet naszą cudną stareńką dogorywającą pasażerską łodzią rejsową “Anną” po zalewie rybnickim ale wodolotem jeszcze nie miałam okazji. Tym bardziej ciekawość powodowała podekscytowanie a już na pewno w chwili kiedy grzecznie Pan z obsługi poprosił nas abyśmy jednak przesiadły się na koniec okazałego wodolotu i wręczył nam szczelne woreczki. Prawdę mówiąc takich przygód brzusznych się nie spodziewałam ale zawsze może być ten pierwszy raz. Rozczarowując wszystkich moich czytelników uroczyście stwierdzam – przetrwaliśmy bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu. Przyznać trzeba, że popłynąć wodolotem to niezwykle fascynujące przeżycie, bo cały czas czuje się podmuchy wiatru a statek utrzymuje się na falach jak nadmuchany balonik wystarczy chwila nieuwagi i wzniesie się w powietrze.

Dopływając do wyspy zaczerpnęłam kilka historycznych ciekawostek

Nazwa wyspy pochodzi od słowa Kapros (grec. – dzik) lub Capra (łac. – koza).

Capri była zamieszkana już w czasach prehistorycznych, była ważną bazą handlową Greków i Fenicjan, a następnie przeszła pod panowanie Imperium Rzymskiego.Na chwilę obecną jest ulubioną destynacją tzw klientów vip i zapełnia się luksusowymi hotelami.

Prawdziwy boom turystyczny na Capri nastąpił w latach 50. XX w. i od tamtej pory jego intensywność jest wprost proporcjonalna do wzrostu dobrobytu w kraju, co czyni z wyspy jeden z najpopularniejszych kurortów na świecie.

Głównymi ośrodkami Capri są Anacapri i Capri Paese. Centrum Capri stanowi Piazza Umberto I (La Piazzetta), na której niegdyś urządzano targowisko miejskie. Dziś plac wypełniony jest gwarnymi kawiarniami i restauracjami.

Wyspa ma dwa nabrzeża: Marina Grande, gdzie znajduje się port dla promów, oraz położone po przeciwnej stronie wyspy Marina Piccola z bardzo znaną plażą i tzw. Skałą Syren. Do najstarszych zabytków Capri należą Certosa di San Giacomo – klasztor kartuzów otoczony fortyfikacjami, które miały go chronić przed atakami piratów – i Villa Jovis, antyczna posiadłość Tyberiusza. ( źródło onet.podróże)

Dowiedziałam się także, że na wyspie miał willę cesarz Tyberiusz, tu rozegrał także słynną partię szachów Lenin z Bogdanowem w obecności Gorkiego. Od dawien dawna na Capri przypływają malarze , aktorzy i poeci, którzy w tych właśnie okolicznościach przyrody szukali swojej inspiracji.

Kiedy dopływamy na Capri czułam zapach świeżej morskiej bryzy a słońce ledwo wznosiło się na niebie. Szczęśliwa i żądna przygody wysiadłam z wodolotu udając się do informacji turystycznej. Uśmiechnięta Pani grzecznie mnie przywitała. Standardowo zapytałam o mapę i o najważniejsze atrakcje wyspy i nagle jakby uderzyła głową w mur. Pani owszem odpowiada ale nie na pytanie które jej zadaję.

Z uśmiechem próbuję zadać pytanie jeszcze raz a Pani grzecznie odpowiada o całkiem czymś innym. Przez chwilę wpadłam w zakłopotanie czy oby na pewno rozumiem język angielski, więc z uśmiechem po raz kolejny zadaję pytanie z całkiem innej beczki zapytałam o autobus do Ancapri a Pani dumnie daje mi wykaz otwartych restauracji na terenie Capri z uśmiechem mówiąc, że jest już po sezonie.

Pomyślałam dobra dam radę z równie jak ona szczerym uśmiechem na ustach opuściłam miłą Panią z informacji turystycznej i nic nie wiedząc udałam się na wybrzeże. Jak to w takich sytuacjach bywa zawsze wydarza się coś czego kompletnie się nie spodziewamy i nie oczekujemy.

W przyportowych uroczych knajpach nienagannie wyglądający około sześćdziesięcioletni Pan zapytał nas czy czegoś potrzebujemy zrozumiałym dla mnie językiem angielskim. Z dozą nieśmiałości powiedziałam, że jestem tu jak każdy pewnie pierwszy raz i szukam mapy ale dostałam przewodniki w języku włoskim, wykaz otwartych restauracji i informację o wyspie po włosku i poinformowano mnie żeby zobaczyć cokolwiek powinnam opłynąć wyspę dookoła. Pan popatrzył na mnie z politowaniem i wręczył mi mapkę formatu A4 (jak to powiedział zgrabną mapę do rączki) i zaznaczył kolorowym pisakiem wszystkie punkty wyspy, które koniecznie warte są zobaczenia. Oczywiście absolutnie odradził opłynięcie wyspy promem o tej porze roku. Doradził nam, że najlepiej wybrać się kolejką z portu do górnego miasta, wskazując jednocześnie miejsce zakupu biletu i wejście do kolejki szynowej.

Widok z mknącej po szynach kolejki był imponujący. Całe wybrzeże Capri skąpane było w słońcu a blask białych łodzi stojących w porcie rozświetlał i tak już jasne od słońca promieniste niebo. Białe domki fantastycznie komponowały się z lazurowym morzem a wapienne skały dopełniały tego imponującego widoku w całości.

Ona wie jedno a ja zawsze odczytuję drugie więc może zgłosi się ktoś po przeczytaniu tego wpisu wyłoży mi wykład jak odczytywać mapy aby się kompletnie nie pogubić?

Stając na małym ryneczku z mapą w ręce doszłyśmy z Joanką do wniosku. że najładniej wyglądająca droga w górę to droga którą mamy pójść aby dotrzeć do pierwszego celu oznaczonego na mapie.

Idąc cały czas pod górę urokliwymi uliczkami mijaliśmy piękne ogrody, domy z tarasami wbijającymi się w wybrzeże, gaje cytrynowe, pomarańczowe i tarasy kaktusowe.

Każda droga oznaczona była porcelanową tabliczką a nawet nazwy domów wczasowych urokliwie opisywane były na ręcznie zdobionych porcelanowych tabliczkach.

Piazza Umberto

Centrum Capri stanowi Piazza Umberto I (La Piazzetta), na której niegdyś urządzano targowisko miejskie. Dziś plac wypełniony jest gwarnymi kawiarniami i restauracjami

Tego dnia dobrą decyzją było założenie adidasów, ponieważ okazało się, że sympatyczny Pan od mapy wskazał nam drogę wokół wyspy, która prowadzi krętymi ścieżkami, schodami w górę i w dół a stopień trudności nie należał do łatwych. Ponieważ z odczytywaniem map u nas kiepsko zaczęłyśmy trasę od tyłu, co poniekąd na dobre nam wyszło ponieważ do pierwszego punktu widokowego który miał być ostatnim szłyśmy cały czas pod górę schodami i wąskimi drogami a kolejny punkt widokowy już już tylko strome schody w dół.

Zupełnie fajnie się złożyło, bo mogłyśmy obserwować życie nielicznych gospodarzy wyspy, a od czasu do czasu na wąskich uliczkach mijały nas niezidentyfikowanej marki wąskie dostosowane do wyspy pojazdy.

Via Krupp

Zwiedzając wyspę, warto wybrać się na spacer wzdłuż Via Krupp – to droga, która łączy piękne Ogrody Augusta (Giardini di Augusto) z Marina Piccola. My tą drogę podeszłyśmy od tyłu zaczynając od będącego w remoncie Arco Naturale a skończywszy na ogrodach Ogrodach Augusta z widokiem na „najpiękniejszą drogą na świecie”, gdyż wijąc się stromo wzdłuż wpadających do morza skał, zapewnia niezapomniane widoki.

Symbol Capri to Faraglioni, przybrzeżne skały o wysokości ok. 100 m. przechylające się w stronę morza.

Wspinając się ciągle pod górę dostrzegamy dwa niewinnie wyglądające stołeczki opierające się o drewnianą barierkę Dla nas stworzyły niepowtarzalny klimat aby przysiąść i odpocząć trochę podumać i pomyśleć. Gdyby nawet przyszło nam przejść obok to widok był tak niepowtarzalny, że nie sposób na nich nie przysiąść aby rozkoszować się takim widokiem.

Jeśli szukacie raju na ziemi to Capri jest doskonałym miejscem.

Jeżeli jesteś w tym miejscu i czytasz dalej to usiądź ze mną wpatrując się w dal, popatrz na cuda natury, zatrzymaj się na chwilę i tak jak ja poczuj słońce na twarzy, wiatr który rozwiewa Twoje myśli a przede wszystkim zapomnij się i żyj niech umysł wymaże wszystkie Twoje troski, wciągnij głęboko powietrze i pomyśl, że życie jest tu i teraz i warto je wykorzystać i wycisnąć z niego same dobre rzeczy.

foto Joanka
przyjaciółka – Joanka

Odpoczynek okazał się zbawienny bo po przejściu kolejnych kilku metrów właśnie zaczęły się schody dosłownie i w przenośni. Aby dojść do kolejnego punktu widokowego mijając po drodze piękne groty, były tylko schody i znów schody i za zakrętem także schody, takiej ilości schodów nie pokonuje się na co dzień, dlatego byłyśmy wykończone i dumne. A najbardziej satysfakcjonował nas fakt, że byłby z nas dumny nasz trener od spalania zbędnych kalorii i dawania wycisku na siłowni.

Kolejne punkty widokowe zaznaczone na mapie okazały się równie spektakularne, a ponieważ oprócz nas na całej trasie mijaliśmy może jeszcze z czterech turystów to było nam niezwykle miło, że dotrzymywały nam towarzystwa różnego rodzaju czworonogi. Czasem wręcz olśniewającej urody.

Dużym plusem było oznakowanie spektakularnych punktów widokowych, do których zazwyczaj prowadziły niezliczone ilości naszych ulubionych nam schodów.

Zazwyczaj turyści zaczynają trasę od ogrodów Augusta a kończą na Arco Naturale ale jak pokazuje życie inaczej też można.

Będąc na końcu a w zasadzie na początku trasy wkraczamy do ogrodów Augusta. Można tam podziwiać przepiękną roślinność, kwiaty i roztaczający się zapach caprijskich perfum.

Do licznych atrakcji turystycznych należy także serpentyna Via Krupp, która prowadzi do Marina Piccola. Została zbudowana w latach 1900-02. Niestety szlak często jest zamknięty, ze względu na niebezpieczeństwo w postaci spadających kamieni.My niestety nie mogłyśmy doświadczyć przejścia tą drogą bo właśnie była zamknięta ale wrażenie było ogromne. Pomysłodawcą jej był Friedrich Alfred Krupp, morski biolog. Zakochany w tej pięknej wyspie, przebywał na niej przez 7 miesięcy każdego roku. Swoje jachty cumował w porcie Piccola i chcąc ułatwić sobie dotarcie do nich ze swojego apartamentu w Hotelu Quisisana, nakazał wybudowanie tej krętej drogi.

Pobyt na Capri dobiegł końca, odpływając z wyspy czuliśmy zmęczenie i spokój. Pobyt na Capri był kwintesencją uroku i fenomenu tej części Włoch

Mewy śpiewem odprowadzały nas z tej jakże słonecznej i urokliwej wysepki. Jeżeli macie choć trochę chęci odwiedzić Capri polecam przejść ją pieszo i poczuć słońce i dobrą energię.

Wyspa pożegnała nas uśmiechem napotkanego i życzliwego mężczyzny od mapy, z którym wypiłyśmy na koniec pobytu pyszną kawę. Wodolot odpływał z nami do Sorento a mi łzy ciekły po policzkach ze szczęścia, miałam wrażenie jakby wszystkie złe myśli ukryły się w małej szczelinie i nigdy nie zdołają się z stamtąd wydostać.

Opierając głowę na ramieniu mojej przyjaciółki pomyślałam sobie “przyjaciele to anioły bez skrzydeł “

Wylatując z Włoch łezka się w oku zakręciła. Chciałbym tam wrócić i może odwiedzę też Capri 😉

p.s w Sorento z portu do miasta jechałam windą wykutą w skale 🙂

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *