Bari cudowne miasto na południu Włoch. Położone nad morzem Adriatyckim region Apulia. Zauroczyło mnie ciszą, pięknem zabytków i ciepłym wiatrem.
Ktoś kiedyś powiedział, że Bari to mały Paryż z dostępem do morza. Oczywiście coś w tym jest. Jeden dzień to mało na zwiedzanie wszystkich atrakcyjnych zakątków tego urokliwego miejsca.
My po przybyciu do naszego stacjonarnego apartamentu, który udało się zarezerwować na 4 dni
( ostatecznie niestety 3 dni ) w rewelacyjnej cenie ( ok 300 zł za 3 noce za pokój ze śniadaniem ) oczywiście na stronie booking.com chwilę odpoczęłyśmy i nabrałyśmy oddechu po ciężkiej poprzedniej nocy, wielogodzinnym opóźnieniu samolotu i nie przespanej nocy w hotelu Romeo 🙂
Apartament bardzo czysty zadbany nas umiejscowiono dwie przecznice dalej od planowanego pobytu ale ostatecznie wyszło bardzo dobrze ponieważ bliżej miałyśmy do cudownej knajpki podającej rano typowe włoskie śniadania ( uwaga jeden słodki rogalik z kawą i sok ) Pokój bardzo przestronny z łazienką dostępną dla jeszcze trzech innych pokoi. W łazience podstawowe środki czystości oraz ręczniki. Jedynym małym mankamentem mogło być to, iż apartamenty są przy głównej ulicy i ciężko jest zasnąć przy otwartym oknie. A Włosi lubią życie nocą 🙂
Włoskie śniadania to słodki rogalik z nadzieniem ( czekolada, budyń , konfitura owocowa . Często także bez dodatków ) Włosi udający się do pracy często przystają w kafejkach na szybkie śniadanie do tego kawa należy wspomnieć, iż włoska kawa swoim aromatem przyciąga mieszkańców jak magnez . Koszt takiego szybkiego śniadania to ok 1,5 eur.
Po krótkim odpoczynku wyruszamy przed siebie, natrafiamy na piękny budynek teatru rozglądając się dalej po chwili dostrzegamy ulicę jakbyśmy przeniosły się w inne miejsce piękne palmy i mały skwerek aby odpocząć wśród palm.
Podążając ciągle przed siebie zatraciliśmy się w pięknych wąskich włoskich uliczkach z wiszącym praniem, siedzącymi na stołeczkach mieszkańcami leniwie pijącymi ulubione espresso.
Podążając za wiatrem i zapachem powietrza które było czyste i orzeźwiające trafiłyśmy do pięknej przystani, która zauroczyła nas wspaniałym widokiem gdzie rybacy niespiesznie łowili krewetki, morskie ryby do pobliskich knajp. W oddali było widać mały targ rybny i zgromadzonych wokół niego licznych mężczyzn, którzy bez odrobimy pośpiechu sprzedawali swoje połowy. Wzdłuż morza piękna promenada po której przechadzali się turyści oraz mieszkańcy z licznymi ławkami na którym obowiązkowo trzeba przysiąść by rozkoszować się wiatrem, słońcem podglądając jak wysoko i dostojnie wzbijają się w powietrze nadmorskie mewy. W oddali widać było piękną twierdzę i zamek który stał się naszym następnym celem.
Fortino di Sant’Antonio Abate znajduje się na wybrzeżu naprzeciw molo. Z fortecy można podziwiać piękny odcinek wybrzeża w którym skąpane jest miasto Bari. Tutaj też natrafiłam na kameralny ślub. Zaproszeni goście oraz para młoda na słonecznym tarasie widokowym z muzyką i piękną skrzypaczką powiedzieli sobie “tak”. Ja osobiście się nie dziwię gdybym miała powiedzieć tak to takie okoliczności przyrody z pewnością by mi w tym pomogły 🙂
Po otarciu wzruszających łez udaliśmy się w stronę portu kompletnie zatracając poczucie czasu. Port okazale prezentował się na tle lazurowego morza a w nim, statki transportowe i pasażerskie, tutaj musicie uwierzyć mi na słowo, ponieważ tak zaopatrzyliśmy się na ogromny statek wycieczkowy wpływający do portu, że fotografia tego okazałego miejsca kompletnie gdzieś mi umknęła.
Niespiesznym krokiem z portu dotarliśmy na Zamek Castello Sueva-Normanno po drodze podziwiając małe zgrabne środki lokomocji poruszające się po wąskich uliczkach.
Zamek Castello Sueva – Normanno to fascynująca twierdza, która stała się symbolem miasta. Zamek otoczony jest fosami potęguje to wrażenie niedostępnej twierdzy. Budowla ta pochodzi prawdopodobnie z 1132 roku i została wybudowana przez sycylijskiego króla Normana Rogera II.
W roku 1956 roku została kompletnie zniszczona i odbudowana przez cesarza Fryderyka II w 1233 roku. W późniejszym czasie zajmowali ją Sforzowie. W dalszych latach służył jako więzienie.
Pora obiadowa zbliżyła się nieubłaganie. Nie ma piękniejszego miejsca niż widok na dostojne mury pięknego zamku, dlatego tutaj też zdecydowałyśmy o zjedzeniu czegoś włoskiego, czegoś co sprawi że poczujemy dosłownie i klimat i smak południowych Włoch.
Znalazłyśmy naprzeciw zamku rodzinną pizzerię z zapachem otaczającym całe mury okazałej twierdzy. Z mojej obserwacji wynika, że Włosi często prowadzą rodzinne interesy. Wspaniałym widokiem jest siedząca w kącie mama i krzątający się wokoło niej synowie bądź córki. Zamówiłyśmy Calzone to duży pieróg, który można nadziać czym tylko się lubi. Zwykle w środku są pomidory, pieczarki, mięso, ser mozzarella.
Wieczorną podróż zakończyłyśmy spacerem wzdłuż wybrzeża rozkoszując się spokojnym wieczorem i podmuchami ciepłego sierpniowego wiatru mijając pięknie podświetlony Urząd Miasta Bari i Prowincji Apulia.
Wracając miałam już zaplanowany kolejny dzień – kierunek Alberobello gdzie przeniosłam się do krainy bajek.