Wakacje powoli dobiegły końca. Moje media społecznościowe co rusz obiegła informacja z różnorakimi zdjęciami pod nazwą “raj na ziemi”,”jestem w raju “, “to się nazywa raj”.
Każdy swój raj prezentował w inny sposób, a to pod palmą a to na palmie a to obok palmy, w wodzie, pod wodą czy przy wodzie. Jedno można jednak z tego wywnioskować raj kojarzony jest z palmami a jeszcze częściej z wodą. Ale zdarza się też, że raj to filiżanka kawy z pianką lub mały wyskokowy napój alkoholowy. Tak więc raj dla każdego ma jednak pojęcie względne.
Wpisując w internet raj na ziemi ukazują się najlepsze miejsca na wakacje, które oferuje dany kraj.
Ale jest jedno miejsce na ziemi które także nazywane jest rajem a wcale nie przedstawia domków na rajskich plażach, czysto lazurowej wody czy huśtawkę nad falami popychaną wiatrem.
Dla naszych południowych sąsiadów raj ma całkiem inne znaczenie. A nazywa się.CZESKI RAJ
Postanowiłam więc w poszukiwaniu raju na ziemi sprawdzić to przyciągające nazwą miejsce. Sprawdzić na ile raj kojarzy się z rajem a może sprawdzić i przekonać się, że raj dla każdego ma inne znaczenie. Postanowiłam, że na zdobycie Czeskiego Raju musi wystarczyć mi weekend.
Czeski Raj znajduje się zaledwie pand godzinę drogi od polskiej granicy.
Moja podróż trwała jednak dużo dużej ponieważ dojazd ze Sląska zajął mi prawie 4 godziny.
Wczesnym rankiem wyjazd okazał się trafny choć i tak byłam pełna obaw co do godziny dojazdu bo wakacyjne korki spowolniły bardzo czas dojazdu.
A jak wiadomo w Czechach kontrola prędkości to podstawa więc przepisy nie pozwoliły na zbyt szybką jazdę.
Jestem na miejscu około godziny 11. Nie jest to rewelacyjny czas, nawet wręcz obawiam się, że jestem dużo za późno.
Mój GPS pokazuje mi miejsce docelowe.Paktuję na parkingu, przebieram buty i w drogę. Chociaż trochę zdziwiło mnie pytanie parkingowego na jak długo wykupię parking? Jedną godzinę ? Dwie?
Nie jest dobrze pomyślałam. Cztery godziny drogi i godzina trasy uuuu czy oby na pewno o ten raj chodzi?
W końcu dogadałam się z parkingowym uprzejmym czeskim dżentelmenem, że minimum 4 godziny tak więc dostaję całodniowy bilet, trochę mnie to uspokoiło. Kupuję mapę. Początkowo trudno mi się zorientować gdzie jestem. Obracam mapą w górę w dół w bok w drugi bok odwracam co też nic nie pomogło.Nie od dawna wiadomo , że z orientacją na mapie mam nie lada problem. Nie wiem gdzie jestem. Problem mam z czytaniem map ewidentnie. Technika wypiera rozsądne myślenie. Idę przed siebie widzę niebieski szlak. Wspaniale Jestem na dobrej drodze idę żwawym krokiem wchodzę w las i okazuje się,ups znalazłam się nad przepaścią. Nie jestem jednak na dobrej drodze. Mija mnie dwóch obcokrajowców chyba Szwedzi. Pokazują mapę i pytają mnie w jakim punkcie się znajdują ? Mnie, która właśnie stoi nad przepaścią. Z pięknym uśmiechem brunetki odpowiadam, że chciałabym wiedzieć dokładnie to samo.
Śmiejemy się wspólnie ale to uświadamia mi, że nie tylko ja polegam na technice bardziej aniżeli na zdrowym myśleniu. Zawracam. Koledzy chyba Szwedzi ruszają stromo w dół, ja jednak chyba nie zaryzykuję. Tym bardziej, że zamek do którego chcę dotrzeć znajduje się na wzgórzu.
Przy głównym punkcie parkingowym spokojnie podchodzę do tematu. Pytam w kasie o punkt orientacyjny. Mam, odnalazłam się ( nie za moją wprawdzie pomocą) ale jak się to mówi kto pyta nie błądzi. Dobra zasada o której czasem się totalnie zapomina. Może nie warto udowadniać sobie,
że ze wszystkim w życiu człowiek sobie radzi sam
Dowiaduję się także, że warto pójść dłuższym szlakiem do Zamku Trosky, ponieważ po drodze można zobaczyć wiele ciekawych punktów widokowych.
Ruszam już w dobrą stronę. Odnajduję szlak i oddaje się przyrodzie całkowicie. Niech mnie bierze w całości i miętosi na tym szlaku, aż będę zmęczona od patrzenia na jej cudy natury.
Schody w dół, wąskie uliczki jakbym za chwilę miała zaklinować się w małej szczelinie. Mimowolnie wciągam brzuch a przecież za bardzo mi to nie pomoże, trzeba się po prostu tam zmieścić i tyle.
Ogarniam wzrokiem widoki , majestat skał. Ile piękna.Spokojnie podążam wyznaczonym szlakiem
Trafiam na pierwszy punkt widokowy, jest bardzo ciepło. Odpoczywam chwilę spoglądając przed siebie.
Teraz jestem już na dobrej drodze, co rusz punt widokowy, wdrapuję się też na jedną ze skał aby podziwiać obłędną i skąpaną w słońcu panoramę.
Szlak prowadzi mnie do najbardziej charakterystycznego miejsca to jest Zamek Trosky, który majestatycznie góruje nad okolicą i jest uznawany za symbol regionu. Położony jest na wzgórzu o wysokości 514 metrów n.p.m. Jego charakterystyczne wieże widać z wielu miejsc w Czeskim Raju. Z dwóch wież zamku – Baby i Panny, z których rozciąga się piękny widok na całą skalną krainę.
Tutaj przywitały nas roje os, nie dało się spokojnie odpocząć. Zwiedzanie zamku zajęło nam chwilę ale nie na tyle długo, by się zmęczyć. Czeka nas jeszcze droga powrotna.
Niespiesznie idziemy szlakiem dla rowerów, znajduje się tu wiele szlaków pieszych i rowerowych.
Cisza i spokój jaki tu panuje napawał nas odpoczynkiem. Dzień powoli się kończy a przed nami jeszcze droga na nocleg. Jadąc samochodem w kierunku Liberca podsumowuję ten piękny dzień.
Czeski Raj jest idealnym miejscem na spędzenie weekendu zarówno z dziećmi jak i w samotności lub jako wypad z przyjaciółmi.
Najbardziej okazałymi miejscami w czeskim raju jest skalne miasto Hruboskalsko znajdujące się między dwoma średniowiecznymi zamkami Valdstein i Hruba Skala, gdzie spotkamy ponad 400 skalnych słupów. Pomiędzy nimi poprowadzone są ścieżki, doskonałe na rodzinny spacer,.
Kolejną atrakcją Czeskiego Raju są Prachowskie Skały które uznawane są za jedne z najpiękniejszych Czeskich skalnych miast. Zajmują mniejszą powierzchnię niż Hruboskalsko, lecz są bardzo urozmaicone i bardziej zwarte, tworzą miejscami skalny labirynt, a szlaki tutaj wiodą u stóp skał oraz ich szczytami.
Tak powstały w XIX wieku park narodowy to raj dla turystów, możecie tu spróbować wyśmienitych potraw i czeskich piw regionalnych. Jest to kraina cenna geologicznie, kulturowo i historycznie. Pełna pagórków, dolin z rzekami, jeziorami, skalnymi formacjami oraz zamkami. Wszystko to tworzy unikatowy i baśniowy klimat. Czy odnalazłam tam swój raj? Ciszę i spokój, owszem tak.
Ale czy to raj? A ja wyruszam w dalszą drogę…